Witajcie kochani! Dawno nie było tutaj żadnej recenzji książki, więc specjalnie dla Was przygotowałam coś nowego! Zainteresowanych zapraszam do rozwinięcia ;)
Dziś na tapetę wzięłam bestseller autorstwa Jojo Moyes, czyli „Zanim się pojawiłeś”. Książka ta sprzedała się w sześciu milionach egzemplarzy i została przetłumaczona na czterdzieści języków. Nie da się zaprzeczyć, ze to niebywały sukces. Ale o czym tak naprawdę jest powieść?? Postaram się Wam to przybliżyć, w miarę bez spoilerowania ;)
W rozdziale pierwszym poznajemy dwudziestosześcioletnią kobietę – Louisę Clark. Prowadzi ona poukładane życie, mieszkając z rodzicami, siostrą i jej synem, od wielu lat spotykając się ze swoim chłopakiem Patrickiem, zbzikowanym na punkcie sportu i pracując w niespecjalnie popularnej kawiarni. Całe jej życie wywraca się do góry nogami, gdy traci pracę. Próbując swoich sił w wielu innych miejscach, niestety nigdzie nie udaje jej się zostać na stałe. Któregoś dnia trafia na rozmowę kwalifikacyjną, starając się o posadę opiekunki dla o pięć lat starszego Willa. Will Traynor, który dwa lata wcześniej uległ wypadkowi motocyklowemu, został do końca życia uwięziony na wózku inwalidzkim. Można powiedzieć, że szczególnie dla niego jest to trudna sytuacja, bo wcześniejsze życie Will'a, z racji bogactwa, które posiada było pełne podroży i ekstremalnych przeżyć. Obecna rzeczywistość zdaje się być dla niego zbyt dużym obciążeniem, bo markotność weszła mu już w nawyk. Koszmarna jednak rozmowa kwalifikacyjna, jedna z najgorszych w życiu Lou, ku ogromnemu zdziwieniu wszystkich, daje kobiecie dobrze płatną posadę. Początki zawsze są trudne, a Louisa przekonała się o tym podwójnie. Była traktowana przez Will'a gorzej niż śmieć, nie rozumiała go, i choć się starała, przynosiło to wręcz odwrotny skutek. W miarę upływu czasu sytuacja nieco się poprawiała, do dnia, w którym Lou podsłuchuje rozmowę matki Will'a. To, co słyszy, jest dla niej ogromnym szokiem, jednak musi to pozostać tajemnicą, gdyż to zbyt duży spoiler :D Misja głównej bohaterki nabiera większego znaczenia niż kiedykolwiek, zwłaszcza, że… zakochuje się w swoim pracodawcy. Do tego problemy w domu i z Patrickiem nie ułatwiają całej sytuacji.
Powieść jest według mnie fenomenem, świetnie się ją czyta i oderwanie się od niej jest bardzo ciężkim zadaniem. Pochłonęłam ją zdaje się w 4 dni. Trzeba zaznaczyć, że koniec jest niezwykle zaskakujący, ale nie radzę zaglądać do niego przed przeczytaniem reszty, gdyż zepsujemy sobie cały efekt :D Przepiękna opowieść o miłości i poświęceniu. Nie potrzeba więcej słów.
Powstał też film o tym samym tytule i druga część tej powieści pt. „Kiedy odszedłeś”. Osobiście nie sięgnęłam jeszcze ani do jednego, ani do drugiego.
W rozdziale pierwszym poznajemy dwudziestosześcioletnią kobietę – Louisę Clark. Prowadzi ona poukładane życie, mieszkając z rodzicami, siostrą i jej synem, od wielu lat spotykając się ze swoim chłopakiem Patrickiem, zbzikowanym na punkcie sportu i pracując w niespecjalnie popularnej kawiarni. Całe jej życie wywraca się do góry nogami, gdy traci pracę. Próbując swoich sił w wielu innych miejscach, niestety nigdzie nie udaje jej się zostać na stałe. Któregoś dnia trafia na rozmowę kwalifikacyjną, starając się o posadę opiekunki dla o pięć lat starszego Willa. Will Traynor, który dwa lata wcześniej uległ wypadkowi motocyklowemu, został do końca życia uwięziony na wózku inwalidzkim. Można powiedzieć, że szczególnie dla niego jest to trudna sytuacja, bo wcześniejsze życie Will'a, z racji bogactwa, które posiada było pełne podroży i ekstremalnych przeżyć. Obecna rzeczywistość zdaje się być dla niego zbyt dużym obciążeniem, bo markotność weszła mu już w nawyk. Koszmarna jednak rozmowa kwalifikacyjna, jedna z najgorszych w życiu Lou, ku ogromnemu zdziwieniu wszystkich, daje kobiecie dobrze płatną posadę. Początki zawsze są trudne, a Louisa przekonała się o tym podwójnie. Była traktowana przez Will'a gorzej niż śmieć, nie rozumiała go, i choć się starała, przynosiło to wręcz odwrotny skutek. W miarę upływu czasu sytuacja nieco się poprawiała, do dnia, w którym Lou podsłuchuje rozmowę matki Will'a. To, co słyszy, jest dla niej ogromnym szokiem, jednak musi to pozostać tajemnicą, gdyż to zbyt duży spoiler :D Misja głównej bohaterki nabiera większego znaczenia niż kiedykolwiek, zwłaszcza, że… zakochuje się w swoim pracodawcy. Do tego problemy w domu i z Patrickiem nie ułatwiają całej sytuacji.
Powieść jest według mnie fenomenem, świetnie się ją czyta i oderwanie się od niej jest bardzo ciężkim zadaniem. Pochłonęłam ją zdaje się w 4 dni. Trzeba zaznaczyć, że koniec jest niezwykle zaskakujący, ale nie radzę zaglądać do niego przed przeczytaniem reszty, gdyż zepsujemy sobie cały efekt :D Przepiękna opowieść o miłości i poświęceniu. Nie potrzeba więcej słów.
Powstał też film o tym samym tytule i druga część tej powieści pt. „Kiedy odszedłeś”. Osobiście nie sięgnęłam jeszcze ani do jednego, ani do drugiego.
Kochani! Od tej pory post z recenzją jakiejś książki pojawiać się będzie raz w miesiącu. Dajcie znać w komentarzu czy przeczytaliście „Zanim się pojawiłeś” i/lub obejrzeliście film. Jeśli przeczytaliście „Kiedy odszedłeś” koniecznie napiszcie, czy warto sięgnąć do tej pozycji! Liczę się z waszym zdaniem ;)